CyberZenek 2020 – czyli o potencjale kreowania rzeczywistości przez CD Projekt Red

Grudniowy Krokiet Kast z udziałem Heda, Quaza i Wonzia (swoją drogą bardzo ciekawy kanał, dla lubujących się w słuchaniu o gierkowie i tematach pokrewnych) zainspirował mnie do poczynienia pewnych dywagacji na temat najbardziej oczekiwanej gry tego roku – Cyberpunk 2077.

CD Projekt Red to chyba obecnie najbardziej rozpoznawalna polska firma na świecie ( i nie chodzi tu o game dev, tylko w ogóle)  co daje im bez wątpienia możliwość kreacji świata, nie tylko przedstawionego w ich grach. Swoim zasięgiem i rewelacyjnie prowadzonym marketingiem mają wpływ na branże rozrywkową, popkulturę, giełdę, pokuszę się o stwierdzenie, że również na trendy czytelnicze oraz muzykę.

I tak, wiedziałem, że trzeba było w niego zainwestować jeszcze przed premierą Wiedźmina 3 w maju 2015, kiedy wartość akcji oscylowała w okolicach 100 zł. Obecnie, na dzień pisania tego felietonu jest ok 280 zł, a pewnie do premiery Cyberpunka 2077 hype dobije do 350 – 400 zł. Zaufanie jest ogromne.  Nie wzięło się to znikąd, to efekt świadomej i konsekwentnej polityki marketingowej firmy. Zobaczymy 16.04.2020.

Skupmy się jednak na kreacji czytelniczo-muzycznej. Truizmem jest stwierdzenie, że Pan Andrzej Sapkowski wielkim pisarzem był. Pan Andrzej żyje, ale pisarzem był, bo od czasów Trylogii husyckiej nie napisał już nic godnego uwagi. Sezon burz to smutny skok na kasę, czytałem tą pozycję w okolicach jej premier 5 lat temu i nic z niej nie pamiętam, vide nie była warta uwagi, kioskowe rzemiosło. Oddajmy cesarzowi co cesarskie, autor ma niepowtarzalny warsztat oraz zmysł do kreowania ciekawych historii i postaci, pomimo rzadkich obecnie publikacji nieprzerwanie znajduje się w czołówce polskich twórców fantasy (a może to sentyment?). Jest też w szacownym wieku i nic nikomu nie musi już udowadniać. Tylko gdyby nie był takim pieklącym, trollerskim Januszem. Andrzej Sapkowski skończył się na Kill’em All. Światową rozpoznawalność dał mu właśnie CDP Red, choć ja też, będąc na jego miejscu, dawałbym publiczny upust swojej frustracji, jeśli ktoś by mnie nazwał autorem powieści na podstawie gry, a nie na odwrót. W dużym skrócie, podążając tropem rosnącej popularności Wiedźmina 3, zaowocowało to zainteresowaniem się twórczością Pana Andrzeja przez Netflixa. Jak wyszło, możecie przeczytać w recenzjach na blogu, niemniej będę dalej obstawał przy stwierdzeniu, że „cały świat jest zachwycony, a Polska jak zwykle niezadowolona”. Pan Andrzej zbiera granty, tak, dzięki kreacji CDP Red i zaklinanie przez Niego rzeczywistości, że relacja jest odwrotna, budzić może uśmiech politowania.

CDP Red również poszedł z pisarzem na ugodę w sprawie sporu o prawa autorskie do Wiedźmina, a pokłosiem tego sporu było wylanie morza hejtu na Pana Andrzeja i przybijanie wirtualnych piątek CDP’owi za bycie fajną firmą, że w ogóle chciała z roszczeniowym pisarzem gadać. Szczegółów porozumienia nie znamy, ale obie strony ogłosiły konsensus i powszechne zadowolenie. No i akcję spółki znowu poszły w górę. Win-win situation, ze wskazaniem na CDP Red.

Ale to już wszystko jest wam wiadome. Po prawdzie, w tym wpisie chciałem skupić się na muzyce, ale dygresja mnie poniosła na tematy pokrewne.

Wszyscy jesteśmy ciekawi Cyberpunka 2077, choć ten hype bywa już nieco męczący. Jak powtarzam od czasów ujawnienia w produkcji udziału Keanu Reeves’a, marketingowo już wygrali, a tytuł sprzedał się jeszcze przed premierą. Zasługują na to. Zapewne wraz z debiutem nowego Tesla Truck, wspominany wehikuł Elona Muska również pojawi się na ulicach cyber miasta przyszłości. Sam Elon Musk i jego technologiczno-futurystyczne zajawki to również potencjalny temat na kolaborację, z tym że Elon jest obecnie większym graczem od CDP Red  i zrobiłby to raczej dla rozrywki, niż z potrzeby promocji. Zapewne też świat przypomniał sobie o nieco zapomnianym już twórcy uniwersum cyberpunka Mike’u Pondsmith’ie, a wraz z premierą gry możemy być pewni reedycji podręczników do gier rpg lub nowej inkarnacji. I dobrze.

I kurtki katana dla wszystkich.

Ważną częścią produkcji, dużo ważniejszą nawet niż w element słowiański w Wiedźminie 3, będzie ścieżka dźwiękowa (na pewno pojawi się w cyklu Soundtrack Mojej Ucieczki). Głośno się zastanawiam, kogo CDP Red mógłby umieścić w swojej grze, żeby go wykreować i dać poznać światu przy okazji wielomilionowej sprzedaży swojej gry? Wiadomo, świat Cyberpunka jest cybernetycznie, korporacyjnie zglobalizowany i dzieję się w wizji przyszłości, gdzie narodowość nie ma już żadnego znaczenia, ale jakoś tak podświadomie pragnie się żeby potencjalnie kreowany w grze artysta był z Polski. Tego kraju, który w wizji Cyberpunk będzie fragmentem kontynentu Euro-Arabii.

Słuchając zeszłorocznego singla mesjasza polskiej sceny muzycznej, człowieka z czwartego wymiaru i piątej gęstości, Wielkiego Etyzera, twórcy za każdym razem wyprzedzającego swoją epokę o dekadę – Doskoozzy Stachursky’ego, ma się wrażenie ze pasowałaby idealnie do settingu Cyberpunkowego Night City i fragmentu fabuły rozgrywającej się w neonowych klubach dystopijnej przyszłości. Z resztą, sama idea żeby Stachursky znalazł się w Cyberpunku 2077 nie wzięła się znikąd, gdyż istnieje kilkutysięczna grupa poparcia tej kolaboracji na Facebooku. Pomysł trochę przewrotny, ale po pewnym zastanowieniu – czemu nie? Myślę, że CDP Red mógłby nas zaskoczyć podobnym easter eggiem.

Patrząc jednak na trendy muzyki popularnej w kraju, rekordy oglądalności imprez sylwestrowych i benefisów pewnego artysty, potencjalny muzyczny mariaż CDP Red musiałby się odbyć z Zenkiem Martyniukiem. A wtedy Polska stała by się wiodąca gospodarką na świecie, w imię reguły, że dużo pieniędzy x dużo pieniędzy = więcej pieniędzy. Przez Twe oczy robota czerwone, zardzewiałem. Czy jakoś tak. Popaliło mi styki.

Oddajmy jednak cybercesarzowi co cybercesarskie. CyberZenek ma co prawda za sobą 30 letnią karierę, ale jeszcze długa droga przed nim. Są inni polscy artyści o prawie dwukrotnie większym stażu artystycznym, których nieśmiertelność jest godna uwiecznienia w grze komputerowej*. A mowa o tych którzy nigdy ze sceny nie zejdą – Maryli Rodowicz i Krzysztofie Krawczyku. Wszakże oprócz nich, z tych nieśmiertelnych zostali już tylko Mike Jagger i Iggy Pop.

CDP Red, przemyślcie temat, podziękujecie mi później.

(*Pamięta ktoś Omikron: Nomad Souls od Davida Cage’a, w którym występował David Bowie?)

Jedna myśl na temat “CyberZenek 2020 – czyli o potencjale kreowania rzeczywistości przez CD Projekt Red

Dodaj komentarz