Co jest grane? #39 – który mamy rok?

Yaroslav

W ostatnim tygodniu oddałem się grze w Diablo: Hellfire, dodatek do pierwszej części, który nie pamiętam żeby ukończył. No to ukończyłem. Zajęło mi to mniej niż 10 godzin. Pewne te 23 lata temu bym się cieszył, ale teraz mam nieco mieszane uczucia. Diablo zawsze będzie dla mnie w wydaniu klasycznym, 3 postacie, 16 poziomów. Tutaj dostajemy raczej nieciekawego mnicha, który jest wojownikiem-magiem, walczącym kijami oraz pare w zasadzie niepotrzebnych czarów. (oprócz tego teleportującego do najbliższych schodów i czaru poszukiwania przedmiotów!) Co do dodatkowych lochów to gniazdo jest kuriozalnie brzydkie i zupełnie niepasujące do klimatu, zupełnie jakby było zapowiedzią pojawienia się zergów w następnej grze Blizzarda – Starcraft (1998). Chodzenie bo żywym organizmie i mordowanie robali jest jakieś aklimatyczne. Tak samo motyw dźwiękowy przygrywający w tej lokacji, jakiś niepokojący ambient z prowadzącą melodią bezprogowego basu. Dosyć progresywnie powiedziałbym, jak halucynacja. Krypta z kolei jest jak podziemia kościoła na sterydach, ma taką samą strukturę poziomu, tylko inne, bardziej kolorowe tekstury. Może być. Ciekawostką jest użycie niewykorzystanych modeli potworów i przedmiotów z oryginalnego Diablo, które zostały wycięte w trakcie produkcji. Co do motywu muzycznego z krypty to również jest to remix znany już dźwięków z kościoła i menu gry. Cóż, po 23 lata od premiery mogę powiedzieć, że Hellfire ukończyłem, ale nie jestem przesadnie zadowolony. Jest ok, widać że robiła inna firma (Sierra) i brak tutaj spójności z pierwowzorem.

Drugim tytułem do jakiego wróciłem jest Command&Conquer + Red Alert Remastered. Dla odmiany ogrywam dodatkowy kontent, a do misji podstawowych – które pamiętam z dzieciństwa, wrócę na koniec. Świetny fan service w sposobie odblokowania zawartości dodatkowej – misji z dinozaurami i mrówkami gigantami – należy nacisnąć i odkręcić śrubki z panelu w menu głównym lub kliknąć w głośniczek. Także grajmy jakby 1996 r. wcale się nie skończył!

Muszyński

Czołem. Ostatnimi czasy udało mi się powrócić do życia zawodowego, dlatego muszę oddawać się ulubionej rozrywce w nieco bardziej okrojonej formie, pozwalając sobie zaledwie na godzinkę czy dwie biegania po Lordranowie (Dark Souls 1&3), oczywiście o ile nie zmorzy mnie sen.

Jak szedł ten znany żart? Człowiek człowiekowi wilkiem a hollow hollow hollow? Chyba nie tak. Nieważne.

Ważne jest że wszedłem w posiadanie Cat Quest II! Proszę państwa to jest gra na medal (byle nie słoneczny) wszystko co pierwowzór robił nie najlepiej, tutaj mamy zrobione NAJLEPIEJ. Uwielbiam tę grę.

No i tak spędzam te żałosne pojedyncze godzinki, błąkając się po Anor Londo w nadziei że ktoś mnie przyzwie by stawić czoła Kajko i Kokoszowi, a dla zluzowania przemierzam kocią krainę wraz z moim psim kompanem. A miało być Final Fantasy 7.


2 myśli na temat “Co jest grane? #39 – który mamy rok?

  1. Ja grałem w Hellfire rychło po premierze (pirat of kors – taki mieliśmy wtedy klimat) i mnie się podobało. Też wyczuwałem, że klimat ciut nie do końca pasuje, ale to było więcej Diablo! Plus te podziemia z takimi sadzawkami lawy czy coś, plus te robale („we have long layed dormant, but the time to awaken has come”), plus wiek rzędu naście lat – było grane.

    PS1. Korekta obywatelska: jest „Z resztą”, winno być „Zresztą”
    PS2. Gadajcie gdzie jest Gustaw i w co grywa?

    Polubienie

    1. Żyję!

      W ciągłym niedoczasie padło na Metal Gear Rising – i od poprzedniego CJG nic się nie zmieniło, więc nie chciałem się powtarzać. Ale dziś już poszedł dedykowany grze wpis!

      Polubienie

Dodaj komentarz